Ród Er Nyphala

Forum, na którym przeprowadzane będą klimatyczne sesje obejmujące członków rodu oraz omawiane będą sprawy rodowe NC.


#1 2013-07-17 08:39:22

Aurea

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-07-17
Posty: 31
Punktów :   

Fragmenty listów

Popalone fragmenty listów opisujących tajemniczą roślinę:

…roślina ta nazywana jest przez miejscowych Nyphealea. Nikt z Quentai nie potrafił mi odpowiedzieć na pytanie [nieczytelne] ta nazwa. Podejrzewam, że może mieć ona związek z staroelfickimi określeniami Nyphes – oznaczającego światło i Aleasis – które określało niegdyś mrok. Wydaje się to mieć sens biorąc pod uwagę jej niezwykłe właści [nieczytelne] erenach niegdyś obozowały elfy. Czy to wtedy odkryto tą roślinę? O może to oni ją tu przynieśli? Najważniejsze jednak, że jest tu jej wystarczająco dużo, aby gatunek mógł przetrwać. Niesamo…

..ór Quentai na niziny. Zioło to uwielbia słońce tak bardzo, iż rośnie na najwyżej położonych wierzchołkach i jest dość łatwe do zauważenia. Trzeba jednak pamiętać, że nikt, kto dostanie się tak daleko i wyjdzie cało z niebezpieczeństw czyhających [nieczytelne] dość wrażliwej duszy aby zauważyć jej niezwykłość. W słońcu jej kwiat lśni niczym najczystsze białe złoto, a jej liście w dotyku są niby najdelikatniejszy aksamit. Każdy, kto [nieczytelne] uje inny zapach. Ponoć przywołuje ona zapachy z przeszłości ważne dla naszej przyszłości. Przeraża mnie, że czuję ciągle zapach spalonych ci

…iństwa, gdy w moim mieście żywcem spalono moją matkę, podejrzewaną o czarną magię. A ona tylko kochała alchemię, jak ja. Nie nasza wina, że jest to nauka niezwykła. Poszukiwaliśmy innych jej właściwości. Niewykluczone, że [nieczytelne] yrządzona leczy rany, ale aby to sprawdzić, muszę najpierw sprowadzić ją do swojej pracowni. Zabraliśmy już dość i zabezpieczyliśmy coś co wygląda jak jej nasiona. Powoli schodzimy z gór. Stoki Quentai są bardzo niebezpieczne. Zatrzymaliśmy się w dolinie przy najwyższym szczycie pasma. Zwiadowcy mówią, że orki obozują niebezpiecznie blisko i musimy [nieczytelne] wyruszymy ponownie. Mamy wielu rannych i słabych, mam nadzieję, że damy radę dotrzeć na dół i rozpocząć badania. Roślina musi być chroniona przed światem, nie wiemy czy nie jest niebez…

Offline

 

#2 2013-07-26 11:09:08

Vamirelle

Administrator

Zarejestrowany: 2013-07-14
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Powtórzę się, ale świetny tekst:-) Irvette opisała już w swoim profilu, jak została przyjęta do rodu. Myślę więc, że możemy początki rodu ograniczyć do naszej dwójki i Lasai. Można przeprowadzić sesję, albo zwyczajnie opisać  historię. Druga opcja byłaby  bardzej  przejrzysta. Obecnie jestem na łodzi, więc mogę coś naskrobać i później wstawię tutaj  do poprawki. Potem taki już poprawiony tekst wstawimy do opisu rodu.


Nadal nie mamy grafika, który stworzyłby nam herb rodu. W herbie powinien  być motyw tajemniczego ziółka oraz koźlej czaszki...i oczywiście nazwisko.

Offline

 

#3 2013-07-26 13:18:45

Aurea

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-07-17
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Jestem leniwa, więc kopiuję fragment wiadomości, który wysłałam Vamirelle:

Wpis do dziennika, kwestia autorstwa wg mnie powinna być raczej "do wyjaśnienia". Można zgadywać, że był to jakiś zielarz/alchemik podróżujący z wojskami w celu znajdywania nowych roślin, ale być może ród Er Nyphala po latach odnajdzie inne, nie zniszczone jego dzienniki i wtedy odkryje jego tożsamość (taka szansa na kontynuowanie fabularnej rozgrywki rodu). Jak znajdą się w posiadaniu to chyba kwestia indywidualna. Każda z nas ma fragment i chyba to my musimy same zdecydować czy któraś będąc w Królewskiej Bibliotece przypadkiem znalazła go wsuniętego w książkę, czy na targu kupiła skrzynię w której wieku był wsunięty, czy może dostała go od babki. W każdym razie teraz musimy ustalić, która jak go znalazła, a po zdobyciu rośliny razem możemy szukać źródła pochodzenia dokumentu i tożsamości autora - dużo zabawy na długie miesiące dla rodu

Możemy zrobić to jako historię, ale nie chcę żebyś odwalała całą robotę, więc proponuję, żeby każda z nas wybrała w jaki sposób znalazła fragment (i tu podała, żebyśmy się nie powtarzały), a potem opisała to fabularnie, oraz jej podróż na szczyty gór Quentai - potem możesz opisać jak się zobaczyłyśmy i jakieś ładne podsumowanko machnąć, że tak powstał ród, a później już mając historię będziemy strzec ziółka i doszukiwać się autora dzienników. To oczywiście tylko propozycja, do ewentualnego obalenia

Jak nie znajdziemy grafika to kiedyś na forum był taki temat że ludzie opisywali, co chcą mieć na grafice a jakaś dobra duszyczka to robiła, można spróbować

Offline

 

#4 2013-07-26 14:17:34

Vamirelle

Administrator

Zarejestrowany: 2013-07-14
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Myślę więc, że Vam będąc u Lasai i przeglądając w jej pracowni jakąś starą księgę w elfim spisaną, znajdzie wraz z siostrą jeden z fragmentów (może być ten o zapachu ziółka) i postanowią wybrać się w góry. Tam spotkają się w trójkę i postanowią połączyć siły w celu zbadania rośliny. Lasai jako najstarsza założy ród. To można ubrać w sesji. Potem może dojść opis o tajemniczym zniknięciu Lasai,  w czasie kiedy planowały kolejną wyprawę w góry celem zdobycia kolejnych próbek. Vam jako młodsza jej siostra zostaje głową rodu. Potem będziemy prowadziły radośnie fabularne badania, będzie ślub, a po ślubie możemy zacząć zbierać nowych członków rodu. Ale na to jeszcze jest dużo czasu:-) Proponuję powoli rozpocząć sesję z wyprawą w góry. Mogę dziś wieczorem coś wstawić na forum:-)

Co do herbu, jeśli ta duszyczka jeszcze istnieje, to jest to niczym kropla miodu:-) w osobnym wątku wrzucę propozycję propozycję do omówienia i korekty.

Offline

 

#5 2013-07-26 17:11:05

Aurea

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-07-17
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Jestem za i wieczorem będę dostępna więc co nieco można skleić. Aurea mogła znaleźć kartkę w kuferku zakupionym na straganie (postaram się do 18 to opisać) i postanowiła wyruszyć z wynajętym rycerzykiem (coby nie było, że nie-walcząca kobieta sama góry Quentai podbija).

Ehh... trochę objętościówka mi wyszła, na życzenie mogę skrócić...

Wieczór już powoli chylił się ku końcowi, gdy wreszcie dotarła do Deallii. Było dość chłodna jak na tę porę roku, jednak po całodniowej podróży czuła się przemęczona i z całą pewnością nie najświeższa, dlatego jak tylko dotarła do miasta, skierowała konia prosto do karczmy w celu wynajęcia przytulnego pokoiku na piętrze, gdzie mogłaby się odświeżyć i spędzić noc przed dalszą drogą do budynku redakcji. Miała masę zaległości, a fakt, że przez ostatni miesiąc zaszyła się w swojej chatce, wcale tych zaległości nie umniejszył, wręcz przeciwnie. Znużona, musiała uważać, by miarowy stukot końskich podków o kamienną drogę jej nie uśpił przed dotarciem do celu, mimo to przymknęła na chwilę powieki. Z pół-drzemki wyrwała ją zmiana, jaką spowodowało nagłe zatrzymanie się wierzchowca i jego niezadowolone prychnięcie.
„Co Ci nie pasuje w idealnie równej…” - nie dokończyła swojego wyrzutu, gdy otworzywszy oczy, ujrzała powód niezadowolenia konia. Przed nimi jakiś dziadek bezczelnie rozstawił się ze swoimi starociami i właśnie podbiegał do niej taszcząc ze sobą jakiś garnek. „Pani, świeżutko ze rdzy zeskrobany! Odlany! Solidny! Mojej babce, matce i mnie służył, posłuży Pani Szanownej wnukom!”
Starając się zachować spokój, odpowiedziała bez namiętnie:
„Garnków mam dosyć, a ten ma dziurę w samym dole.”
Staruszek spojrzał na swoje cudeńko, z miną wskazującą, że właśnie uraziła umiejętności kulinarne jego babki i matki, jednak niezrażony wyjął ułamany kawałek drewienka i dalej z entuzjazmem począł wołać:
„To może łyżka! Lekko nadłamana, ale czegóż więcej do mieszania Pani potrzeba?”
Widziała, że jegomość nie da za wygraną więc z cichym westchnieniem zawróciła wierzchowca. Po przejechaniu kilkunastu sążni zorientowała się, że była to jedna z nielicznych tutaj niepokręconych dróg, którymi łatwo mogła dotrzeć do celu. Zrezygnowana postanowiła jednak kupić coś od nachalnego dziadka.
„Och! Czyli Pani Droga namyślić się raczyła, ale łyżka…” – począł się rozglądać jak ktoś kto właśnie zgubił ukochane dziecko – „…gdzieś się…a nieważne! I tak do niczego była” – podbiegł do sterty gratów i zaczął przerzucać jedne śmieci przez drugie. Aurea miała już dość czekania i wyraźnie poddenerwowanym głosem, rzuciła:
„Panie! Daj Pan cokolwiek i pozwól przejechać!”
W tym momencie staruszek chwycił pierwsze lepsze zakurzone pudło i radośnie powrócił do swojej nieszczęsnej klientki:
„Kuferek! Trochę zakurzony, ale jaki praktyczny! Niewielki, a pojemny…”
„Biorę” – wyciągnęła rękę po towar pragnąc jak najszybciej zakończyć tą farsę.
„Dziesięć Złotych Monet” – uśmiechnął się odsłaniając gołe dziąsła, gdzieniegdzie przerwane pojedynczymi, pożółkłymi zębami.
„I-ile?...Znaczy, tak, bierz i daj przejechać…”
Staruszek odebrał należność i po trzykrotnym sprawdzeniu, czy nie został oszukany w mgnieniu oka zwinął swój kram zwalniając drogę niewiaście. Po wielu trudach i stosunkowo łatwym zamówieniu pokoju, przypięła konia i udała się na górę. W chwili jak rzuciła tobołek na ziemię usłyszała huk drewna uderzającego o drewno…
„No tak…kuferek…tyle za niego dałam to chociaż zobaczę ile jest wart…”
Wyjęła z tobołka zakurzone ohydztwo i zdmuchnęła z niego sporą warstwę kurzu. Wyglądał nawet ładnie, ale żeby się mu przyjrzeć musiałaby nieźle się napracować nad jego renowacją.
„Ciekawe czy to diabelstwo się chociaż otwiera”
Skrzypienie starych zawiasów dało, o dziwo, pozytywną odpowiedź.
„Otwiera się… i zamyka nawet…a potem znów otwiera…z całą pewnością wart swej ceny” – rzuciła ironicznie. Po obejrzeniu zdobyczy niezbyt subtelnie odłożyła, rzec by nawet można rzuciła, staroć obok łóżka. Oczywiście! Starczyło lekkie uderzenie, żeby ten cenny kuferek zgubił jedną część. Podniosła kawałek drewna z zamiarem wyrzucenia go do kosza. Dotknąwszy go jednak zorientowała się, iż to nie był kawałek drewna, a papieru…do tego popalonego i z całą pewnością nie pospolicie produkowanego…
„Co u diabła…” – delikatnie rozłożyła kartkę i zaczęła czytać…
…iństwa, gdy w moim mieście żywcem spalono moją matkę, podejrzewaną o czarną magię. A ona tylko kochała alchemię, jak ja. Nie nasza wina, że jest to nauka niezwykła. Poszukiwaliśmy innych jej właściwości. Niewykluczone, że [nieczytelne] yrządzona leczy rany, ale aby to sprawdzić, muszę najpierw sprowadzić ją do swojej pracowni. Zabraliśmy już dość i zabezpieczyliśmy coś co wygląda jak jej nasiona. Powoli schodzimy z gór. Stoki Quentai są bardzo niebezpieczne. Zatrzymaliśmy się w dolinie przy najwyższym szczycie pasma. Zwiadowcy mówią, że orki obozują niebezpiecznie blisko i musimy [nieczytelne] wyruszymy ponownie. Mamy wielu rannych i słabych, mam nadzieję, że damy radę dotrzeć na dół i rozpocząć badania. Roślina musi być chroniona przed światem, nie wiemy czy nie jest niebez…
W miarę czytania, czuła jak zapach starej krwi zmieszanej z zapachem palonego papieru uderza jej do głowy. Dziwnym trafem zapomniała o zmęczeniu i pogrążyła się w rozmyślaniu nad istotnością znaleziska, zupełnie zapominając o dotychczasowym celu podróży.

A i ile mamy czasu na napisanie "podróży w góry"? Mam kogoś, kto mógłby odegrać rolę wynajętego żołdaka, ale jak nie ma na to czasu, to mogę po prostu sama opisać ruchy postaci

Ostatnio edytowany przez Aurea (2013-07-26 19:18:20)

Offline

 

#6 2013-07-26 20:39:37

Vamirelle

Administrator

Zarejestrowany: 2013-07-14
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Skrócić?! Oszalałaś? Chcesz skracać tekst, kiedy ja właśnie cierpię widząc cztery wersy na krzyż? ;p
Co do czasu...dobrze by było się w miarę uwinąć...w końcu miałybyśmy coś sensownego w opisie rodu;) No i nasze postacie już by się poznały, a najwyższy czas, moim zdaniem;p Swoją drogą, mam już początek i koniec opisu, nic tylko sesję w środku cytować;)

To był bardzo ciężki, ale też bardzo interesujący dzień, który przyniósł wiele pożytecznego. Młoda elfka spojrzała na mroczną, a w jej oczach malowała się ogromna nadzieja. Liczyła poniekąd na pochwałę, ale przede wszystkim pragnęła usłyszeć, że są czynione postępy i że może w końcu zapisać w dzienniku eksperymentu coś, co kiedyś dumą będzie ją napawać. Mroczna spojrzała na młodszą siostrę i uśmiechnęła się leciutko, po czym spokojnym, opanowanym, ale pełnym zadowolenia głosem rzekła:
"No Vamirelle, dziś masz powód do zadowolenia. Dawka była wyjątkowo duża, powiem nawet, że porównywalna do dawki przy prawdziwym ukąszeniu, a prócz lekkich zawrotów głowy i wypieków na policzkach, nie doznałaś dziś żadnych innych efektów zatrucia. Mogę śmiało i uczciwie powiedzieć, że jesteś uodporniona na jad naszego żółtego przyjaciela."
Po tych słowach mroczna odłożyła żółtego pająka do klatki, którą płótnem zasłoniła, by zwierzę się nie denerwowało. Vamirelle natomiast sięgnęła po dziennik eksperymentu, by stosowne zapiski poczynić. Starannie zapisując każdy zauważony efekt działania jadu pajęczego na jej organizm zerkała raz po raz na miejsce, gdzie Lasai wbiła igłę w celu wprowadzenia dawki jadu. Była zadowolona. Ba! Była ogromnie dumna z siebie. Odłożyła pióro, zasypała kartę mączką, by inkaust osuszyć, po czym zamknęła oprawiany w skórę notatnik. Wstała i podeszła do przepastnego regału dźwigającego ogrom starych ksiąg. Ujęła jedną z nich w dłonie i położyła na stole, siadając obok siostry.
"Lasai, spróbujmy dziś umieszać tę starą miksturę na ropiejące rany. Przyjaciel mój pomocy tego rodzaju potrzebuje, a skoro postępy również alchemiczne poczyniłam, to mogłybyśmy spróbować..."-mówiąc to, patrzyła na swą siostrę niemalże błagalnym wzrokiem, jednak odpowiedzi nie czekając, zaczęła przewracać karty owej starej niezwykle księgi, co jeszcze w elfim języku spisana była. Zanim jednak właściwą kartę odnalazła, wzrok jej zatrzymał się na skrawku papieru, co popalone brzegi miał i utkwiony między stronicami był. Wyjęła go ostrożnie i co jakiś czas na siostrę spoglądając, na głos przeczytała jego treść:
"..ór Quentai na niziny. Zioło to uwielbia słońce tak bardzo, iż rośnie na najwyżej położonych wierzchołkach i jest dość łatwe do zauważenia. Trzeba jednak pamiętać, że nikt, kto dostanie się tak daleko i wyjdzie cało z niebezpieczeństw czyhających [nieczytelne] dość wrażliwej duszy aby zauważyć jej niezwykłość. W słońcu jej kwiat lśni niczym najczystsze białe złoto, a jej liście w dotyku są niby najdelikatniejszy aksamit. Każdy, kto [nieczytelne] uje inny zapach. Ponoć przywołuje ona zapachy z przeszłości ważne dla naszej przyszłości. Przeraża mnie, że czuję ciągle zapach spalonych ci..."
Gdy tylko skończyła czytać ów notatkę, spojrzała z zaciekawieniem na siostrę, a widząc równie zaciekawione spojrzenie swej siostry, zaczęła szybko wertować strony księgi. Po dłuższej chwili zrezygnowała jednak, gdyż nic poza tą notatką nie znalazła. Ponownie więc na siostrę spojrzała i jedyne, co rzekła do niej to krótkie pytanie nie poprzedzone żadnymi słowami zastanowienia, czy inną racjonalną reakcją:
"Lasai, co robimy?"-Wzięła głęboki wdech w oczekiwaniu na odpowiedź, licząc na kolejną możliwość nauczenia się czegoś nowego. To, co usłyszała w odpowiedzi bardzo ją uradowało:
"A co byś chciała zrobić, moja mała siostrzyczko? Idziemy do karczmarza wypytać o wolnych zwiadowców i najemników".


Szły dłuższą chwilę, jednak daleko do karczmy nie miały. Po chwili więc, stały już u drzwi przybytku, które żwawo otworzyły. Mroczna podeszła do karczmarza i donośnym głosem zwróciła się do niego:
"Witaj, Szanowny Panie. Trza nam najemników oraz zwiadowców, co dobrze góry Quentai znają. Pilno nam w drogę, więc im szybciej znajdziesz, tym lepiej zapłacę...i dwie szklaneczki rumu proszę"-po tych słowach na stole wylądowała niewielka brzęcząca złotem sakiewka.

Offline

 

#7 2013-07-26 23:02:59

Aurea

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-07-17
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Wiedziała niewiele, ale to jej powinno wystarczyć. Po jakości papieru i opisanym poświęceniu ekipy rozumiała, że sprawa nie jest błaha. Wszystko wskazuje na to, że tajemnicza roślina znaleziona została w najwyższych szczytach Quentai, bardzo trudno dostępnych i niebezpiecznych. Wiedziała także najważniejsze – musiała, po prostu musiała ją zdobyć. Zbiegła na dół po schodach nie zamknąwszy nawet za sobą pokoju. Na dole, w zadymionym pomieszczeniu siedziała spora grupka ludzi, elfów, krasnoludów i innych ras zamieszkujących Devortis. W najciemniejszym rogu Sali dostrzegła tego, którego szukała. Jakiś mhroczny drow usadowił się z dala od reszty, popijał czerwone wino w samotności i palił fajkę. Podeszła do karczmarza z zamiarem zamówienia tegoż samego trunku, jednak drogę zagrodziły jej dwie, nadmiernie pobudzone elfki, mknące w kierunku lady. Podirytowana faktem, iż dzisiaj chyba całe Devortis zapragnęło jej zachodzić drogę ruszyła oburzona w ich kierunku, gdy nagle usłyszała magiczne słowa:
-...Trza nam najemników oraz zwiadowców, co dobrze góry Quentai znają...
Może jednak los jej sprzyjał. Gdy tylko kobiety odeszły  trunkiem zamówiła w ich ślad szklankę rumu, którą opłaciwszy, skierowała się do ich stolika.
- Czyżby Panie również kierowały się do Gór Quentai? Aurea jestem. Z zawodu alchemiczka. Chyba łączy nas podobny kierunek. Można się dosiąść?

Offline

 

#8 2013-07-27 14:18:32

Vamirelle

Administrator

Zarejestrowany: 2013-07-14
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Karczmarz zamówiony trunek przed siostrami postawił i skinął do mrocznej, by z nią porozmawiać. Młodsza elfka ujęła więc swoją szklanicę i usiadła nieopodal siostry odwracając się tyłem do szynkwasu, by na gości w karczmie móc rzucić okiem. Jej wzrok zatrzymał się na mężczyźnie, co fajkę palił i wino sączył samotnie. D row. Vamirelle cicho westchnęła i z ukosa na siostrę zerknęła. Zawsze chciała być taka jak ona. Chciała być mrocznym elfem. Ona jednak nie w matkę, a w ojca się wdała. Z zamyślenia wyrwał ją powrót siostry, która lekko się uśmiechała. Tak, była zadowolona. Bardzo zadowolona. Siedziały już razem rum popijając, a Vamirelle w napięciu oczekiwała na słowa starszej siostry, która powiedzieć miała, co udało się załatwić. Zamiast tego usłyszała obcy głos kobiety, co nad nimi stała. Zbita z tropu spojrzała na nieznajomą, ale nim cokolwiek powiedziała, mroczna elfka wedle kultury nakazów wstała i głowę lekko skłoniła mówiąc:
-"Miło poznać kogoś, kto także alchemię docenia. Pozwól więc, że i my się przedstawimy. Na imię mi Lasaiphiona, a to moja młodsza siostra, Vamirelle, również alchemik. Śmiało, dosiądź się do nas. Wszak najlepiej pije się wśród swoich."-Po tych słowach zaprosiła kobietę gestem dłoni miejsce obok siebie wskazując. Nim jednak zdradziła powód ich wyprawy, uśmiechnęła się uprzejmie i spytała:
-"Pozwól mi spytać, cóż ciągnie Cię w Góry Quentai? Wszak niebezpieczne to góry i wysokie, więc i byle spacerów się tam nie planuje."- To mówiąc rumu nieco upiła.
       Młoda elfka bez słowa rum piła sytuację bacznie obserwując.

Offline

 

#9 2013-07-31 09:40:38

Aurea

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-07-17
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Usiadła na wskazanym przez Drowkę miejscu, szklanicę kładąc na stole. Zawahała się chwilę przed odpowiedzią. Wszak nie znała obecnych tutaj kobiet, a kwestia Nyphalii była dość...delikatna. Głośna karczma również nie wydawała się miejscem sposobnym do takich rozmów. Więc, choć kobiety wydawały się bezpieczne, uznała, że dopóki może, dopóty w szczegóły zgłębiać się nie będzie:
- "Znalazłam pewne ciekawe opisy dotyczące roślinności wysokogórskiej. Chciałam przyjrzeć się z bliska tak ciekawej florze. Wiadomo, a nuż coś alchemicznie zdatnego się trafi."
Uśmiechnęła się i upiła spory łyk trunku. W końcu nie skłamała.
- "A Panie? Chyba nie wybierają się Panie na miły spacerek?"

Offline

 

#10 2013-08-01 23:02:15

Vamirelle

Administrator

Zarejestrowany: 2013-07-14
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Młodsza z sióstr jakby nieco drgnęła na słowa kobiety, po czym na starszą spojrzała reakcji jej wyczekując. Mroczna spojrzała uważnie na nowo poznaną, by po chwili ponownie na rozmowę z karczmarzem się udać. W tym czasie rudowłosa wzrok swój przeniosła na kobietę i powoli odpowiedziała na słowa przez nią wypowiedziane:
-"Chciałabym wierzyć, iż miłym spacerkiem się to okaże, lecz niepodobna by tak się stało. Wszak to Góry Quentai, a nie pobliska łąka. Interesuje Panią Szanowną roślinność wysokogórska, co o tyle przedziwnym zbiegiem okoliczności dla mnie jest, że ów zainteresowanie wzbudzone zostało przez znalezione opisy. Zdrowy rozsądek kazałby mi język za zębami trzymać, lecz korci mnie by spytać, czy nie były to stare opisy, a wręcz notatki bądź ich fragmenty, co jakby walkę z ogniem stoczyły z mniej lub bardziej opłakanym skutkiem?
Patrzyła na kobietę, niezwykle ciekawą jej odpowiedzi będąc. Domyśliła się już, po cóż siostra jej do karczmarza się udała, więc nie zdziwiło jej wcale, gdy mroczna powróciła do nich w dłoniach klucz do piwnicy karczemnej dzierżąc. Na siostrę wzrok przeniosła, lecz ta usiadła obok nich bez słowa klucz na podołku trzymając.

Offline

 

#11 2013-08-05 09:44:51

Aurea

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-07-17
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Zapytanie na chwilę pozbawiło Aureę spokojnego opanowania i przez chwilę można było zauważyć na jej twarzy zdziwienie, które niemal natychmiast przeobraziło się w .... wyraźne zaciekawienie. Jedno było pewne - w tym wszystkich bogowie musieli maczać palce, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że w tym samym czasie trzy obce sobie alchemiczki odnalazły prawdopodobnie podobne sobie źródła tyczące się...właśnie, czyżby tej samej rośliny?
- Moje źródła rzeczywiście do najnowszych i najlepiej zachowanych nie należą, jednak... - tu spojrzała na klucze trzymane przez jedną z alchemiczek - ...to nie jest dobre miejsce na takowe rozmowy. - duszkiem dopiła szklankę ruchu i wstała z nadzieją na jak najszybsze przeniesienie się towarzyszek w ustronniejsze miejsce.

Offline

 

#12 2013-08-06 11:28:48

Vamirelle

Administrator

Zarejestrowany: 2013-07-14
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Mroczna spojrzała na swą młodszą siostrę usta w półuśmiechu wykrzywiając. Rudowłosa w duchu z ulgą odetchnęła. Wszak wiedziała, że gdyby nie trafiła celnie, obnażyłaby ich plany niewłaściwej osobie, a tego starsza siostra by jej nie wybaczyła. Ona sama sobie z resztą, też nie. Jak na komendę siostry wstały równocześnie, a starsza z nich do kobiety podeszła i spokojnym, nieco przyciszonym głosem rzekła:
-Że temat ten niewłaściwy jest do omawiania w tymże miejscu, tego jestem w zupełności pewna. Stąd też zapraszam do piwnicy, którą dobry karczmarz zgodził się nam udostępnić, a w której nikt i nic przeszkadzać nam nie będzie.
Po tych słowach na młodszą elfkę skinęła głową i podążyły w kierunku piwnicy. Lasairfhiona nie czekając ani na siostrę ani na kobietę, a licząc na to, że obie panie za nią podążą bez zwłoki, do drzwi piwnicznych po schodkach stromych ruszyła. Stojąc już u owych drzwi, klucz w zamku przekręciła i drzwi lekko pchnęła, a oczom jej ukazało się nieco obskurne pomieszczenie rozświetlone jedynie kilkoma świecami, co niemalże całe już dopalone były i woskiem blat stołu oblepiły. Pod nosem mruknęła niby do siebie:
-Paskudnie w tej izbie, ale spokojnie.
Faktycznie, żywego ducha w izbie tej nie było. Jeno stół, kilka zydli, dopalające się świeczki, co tańczący nikły blask rzucały na piętrowo ustawione beki dębowe, co pod zasłoną pajęczyn się kryły wzdłuż ścian.

Offline

 

#13 2013-08-06 11:50:39

Aurea

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-07-17
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Rzeczywiście dwa razy Decciance powtarzać nie trzeba było. Z niejaką ulgą ruszyła za elkami w stronę piwnicy. Wnętrze szczególnie jej nie zadziwiło, jednakowoż do gustu również nie przypadło. Spojrzała z niemałym wstrętem na pokryte chyba większą warstwą brudu niż drewna zydle i bez dłuższego zastanowienia wybrała opcję stojąco - krążącą (zwłaszcza, że emocje biorąc nad nią górę wymagały swego rodzaju rozładowania). Stwierdziwszy solidność ścian i brak obecności osób postronnych, postanowiła dłużej nie zwlekać z wyjaśnianiem sprawy (choć szczegółów tak zaraz wszystkich zdradzić zamiaru nie miała).
- Zgaduję, że znalazłyśmy zrządzeniem bogów kapryśnych w tym samym czasie podobne informacje. Moje znalazłam na targu w starej skrzyni. Sugerują one... - zastanawiała się jak wiele może zdradzić, żeby zaufanie zyskać, a na własnym się nie przejechać - ...obecność niespotykanego tutaj zioła w Górach Quentai. Czy i wasze o tym traktują?
Przestała krążyć w kółko. Zatrzymała się po drugiej stronie stołu niż elfki. Czuła, że światło dogasających świec padające jej na twarz, potęguje efekt wbitych w mroczną błękitnych oczu.

Offline

 

#14 2013-08-06 13:23:57

Vamirelle

Administrator

Zarejestrowany: 2013-07-14
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Mroczna wciągnęła powietrze i na siostrę znacząco spojrzała, dając jej tym samym znak, że dyskusja do niej teraz należy. Wszak to młodsza jej siostrzyczka w księgę nos wsadziła. Rudowłosa kazać na swoje słowa nie kazała i zaraz do kobiety, co w skrzyni ponoć zapiski znalazła, zwróciła się głosem, w którym dało się słyszeć walkę z emocjami:
-"Zrządzenie bogów, czy też inne licho, dziś rano przeglądając księgi alchemiczne spisane jeszcze w języku Starszego Ludu znalazłam zapiski, co podobnie do Twoich zapisków, Szanowna Pani, traktują o tajemniczym ziółku. Wydawać by się też mogło, iż ziółko to sprowokowało jakąś wyprawę, gdyż najpewniej zapiski z takowej pochodzą."
Jej złote oczy wpatrzone były w Decciankę, a ona sama zastanawiała się, ile jeszcze mogą jej powiedzieć. Nie wydawało jej się jednak, by mogła wykorzystać ich słowa przeciw nim. Po chwili namysłu dodała jeszcze wolno słowa wypowiadając:
-"Sądzić można, że ów wyprawa fiaskiem się nie zakończyła, jednak pytanie czy autor tych zapisków pozostawił coś więcej niż ślad, że takowa się odbyła..."

Offline

 

#15 2013-08-06 13:36:57

Aurea

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-07-17
Posty: 31
Punktów :   

Re: Fragmenty listów

Aurea przeniosła wzrok na młodszą z rozmówczyń. Jej przypuszczenia zostały właśnie potwierdzone.
- Zatem te same źródła, ten sam cel jak zgaduję. Brakuje jedynie ekipy i jeśli Miłe Panie się zgodzą, możemy ruszać. - spojrzała na ledwie tlące się płomyki świec. - Pora późna, lecz jeśli Panie pozwolą, mam wynajętą izbę na górze, gdzie możemy spędzić noc. Do rana karczmarz powinien znaleźć odpowiednio przygotowaną drużynę. Myślę, że nie ma co czekać, aż lato przeminie, a my będziemy musiały się borykać ze śniegiem już u podnóży górskich

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.shetty.pun.pl www.lechia-gdansk.pun.pl www.mysterycabal.pun.pl www.3b.pun.pl www.animesession.pun.pl